Harcerski Ośrodek Wodny Harcerski Ośrodek Wodny

baner lewy opp

Informator 2024

baner lewy treminy egzaminow

baner lewy egzamin

Kochany Pamiętniczku...

Sobota, 2 lipca 2016

Kochany Pamiętniczku! Dzisiaj jest wielki dzień, bo wyruszyliśmy na nasz (dla 50% naszego małego społeczeństwa pierwszy Wenedą, a dla 25% pierwszy morski) rejs. W Poraju wsiedliśmy w ośrodkową furę i pognaliśmy do Rygi, gdzie miała czekać na nas poprzednia Wenedzka załoga.

Niedziela, 3 lipca 2016

Kochany Pamiętniczku, tyle się dzieje, że ledwo znajduję dla ciebie czas. O 0800 dotarliśmy na miejsce. Po szybkim śniadaniu z poprzednią załogą, nasz kapitan sprawnie przejął jacht i mimo niesprzyjającej pogody przystąpił do dokładnego szkolenia. Nauczył nas obsługi instalacji jachtowych, poruszania się po jachcie i wielu innych ważnych rzeczy, których wybacz, Kochany Pamiętniczku, ale nie zrozumiesz. Po pracowitym dniu, deszczowy wieczór spędziliśmy krążąc po starówce Rygi. Kończę, bo jutro wcześnie rano wypływamy, więc chciałabym się wyspać.

Poniedziałek, 4 lipca 2016

Pamiętniczku, żeglujemy! Jest pięknie, płyniemy bajdewindem na północ Zatoki Ryskiej. Oprócz kilku promów, tankowców i regat u ujścia kanału nie spotkaliśmy nikogo przez całą dobę, więc byliśmy skazani na siebie. Co więcej na całkiem sporych falach wyłoniliśmy prezesa, który jako jedyny z naszej załogi złożył hołd Neptunowi.

Wtorek, 5 lipca 2016

Po półtora dobowym przelocie, obfitującym w ponadprzeciętną ilość zwrotów po południu dotarliśmy do Virtsu. Warunki przy podchodzeniu do nabrzeża nie należały do najłatwiejszych. Nie zderzyliśmy się z promem, ani nie rozbiliśmy Wenedy o keję, co całkiem dobrze wróży na dalsze dni rejsu. W Virtsu jest bardzo wiele do zobaczenia, a mianowicie: PRYSZNIC i sklepik. Dlatego kończę, żeby zdążyć skorzystać z tych wszystkich atrakcji.

PS. Otrzymanie dostępu do internetu i ściągnięcie prognozy nie należało do najprostszych zadań, ponieważ Estończycy posługują się angielskim mniej więcej w takim samym stopniu jak nasza załoga fińskim.

Środa, 6 lipca 2016

Nie ma co marnować czasu, dlatego wcześnie rano ruszamy w dalszą drogę. Dzisiejszy dzień był bogaty w żeglarskie doświadczenia. Gdy byliśmy już blisko następnego portu, nasz baksztag w ciągu sekundy zmienił się w bajdewind, a musisz wiedzieć, że nie jest to typowa sytuacja na morzu. Na szczęście wszystko przebiegło bezpiecznie i po południu, gdy wiatr zgodnie z prognozami zaczynał się wzmagać, wpływaliśmy do basenu portowego w Rohukuli. Tutaj podejście do nabrzeża znów stanowiło dla nas nie lada wyzwanie, a przede wszystkim dla naszego skippera. Tym razem nie tylko z powodu silnego wiatru, ale i przez zbyt krótką cumę rufową, która za nic nie chciała starczyć do boi. Prognoza pogody na następny dzień raczej nie wywołała uśmiechu na twarzy kapitana, dlatego podjął on decyzję o pozostaniu w poracie na następne 24 godziny.

Czwartek, 7 lipca 2016

Ojojoj, Pamiętniczku, nie uwierzysz, na morzu rozpętał się sztorm. Całe szczęście port w Rohukulii był z tych „raczej luksusowych” i oferował takie możliwości jak WiFi, prysznic i transport do miasta. To właśnie tutaj nasza załoga nabyła drogą kupna okrętową roślinkę, czyli po prostu bazylię w doniczce.

Piątek, 8 lipca- sobota 9 lipca 2016

Cześć Przyjacielu, nadal stoimy w Rohukuli, bo na morzu nieprzerwanie w porywach do 8°B, i co gorsza z niekorzystnego dla nas kierunku. Dlatego czekamy...
Wieczorem wiatr zelżał i pozwolił nam obrać kurs na Finlandię. Podczas przelotu załoga miała szansę odbyć krótki kurs jeżyka fińskiego.
Przelot należał do spokojnych, morze i wiatr łagodny i wszystko byłoby w porządku gdyby nie mgła, która dorwała nas nad ranem, zaraz na początku przecinania ruty. Przez około 2 godziny siedzieliśmy w milczeniu i skupieniu wypatrując i nasłuchując obecności innych statków. Na szczęście żadnych ,,typów” nie było, mgła się rozeszła i pożeglowaliśmy dalej.
Ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu, kolejna jeszcze gęstsza mgła spotkała nas 2 godziny później przy wpływaniu na fińskie szkiery. Widoczność nie przekraczała 10 metrów. Tym razem spotkaliśmy inne statki, kapitan użył nawet rogu mgłowego, którego dźwięk był lekko rozczarowujący.
Pływanie po szkierach i wpływanie do portu w tak gęstej mgle nie należy do najprzyjemniejszych, ale już przed południem dotarliśmy do Hanko. Zawyżoną opłatę portową wynagrodziło nam podziwianie regat rozmaitych klas jachtów i sauna.

Niedziela, 10 lipca- wtorek 12 lipca 2016

Mój drogi Pamiętniczku, wcześnie rano wypłynęliśmy na wschód. Tutaj dowodzenie przejął Pierwszy Oficer (w tym przypadku Pani Oficer). Przez 3 dni podziwialiśmy piękny krajobraz szkierów, nocowaliśmy w malowniczych skandynawskich portach i mogliśmy popracować z mapą co pozwoliło nam poćwiczyć nawigację i wzbogacić się o nowe doświadczenia.
Wtorek- żeglarstwo pełną gębą. Ostatni zaplanowany odcinek szkierów pokonaliśmy baksztagiem, wiało 4-5°B, więc w dobrych humorach koło południa byliśmy na miejscu- w Helsinkach. Teraz wybieramy się na poszukiwanie Muminków.

Środa, 13 lipca 2016

Żeby nie popaść w monotonię, przesiedliśmy się z jachtu na rower. Nie obyło się bez drobnych kłopotów. Każdy mógł zjeść obiad w znanej amerykańskiej restauracji o złotych łukach, uraczyć się ulubioną marką lodów, czy wymienić dętkę w sklepie rowerowym. Podsumowując, pobyt w Heeeelsinkach można uważać za bardzo udany.

Czwartek, 14 lipca 2016

To już nasz ostatni przelot. Żałujemy, że rejs dobiega końca. Cały dzień lecieliśmy sobie bajdewindem do Talina, po drodze troszkę się halsując. Około 2200 byliśmy na miejscu i po zatankowaniu zacumowaliśmy w nowiutkiej, jeszcze niedokończonej marinie.

Piątek, 15 lipca 2016

Dzień Arbaitu. 100% społeczeństwa sprząta. Rano sprzątaliśmy, w południe sprzątaliśmy, po południu sprzątaliśmy i wieczorem... sprzątaliśmy. Za to późnym wieczorem siedliśmy do wyczekiwanej cały dzień kolacji kapitańskiej, pełnej trochę bardziej lub mniej czułych pożegnań. Kolejny dzień to zwiedzanie Talina, pakowanie i droga do Polski. Kochany Pamiętniczku, do następnego rejsu!

{pgcooliris id=454}